niedziela, 9 lutego 2014

Pause?

Nie wiem jak to możliwe, ale nastąpiła tygodniowa (nie licząc wtorkowego treningu) przerwa w ćwiczeniach. Znowu czuję się źle z tym co się wydarzyło, a jednak mam świadomość, że przez brak czasu to po prostu nie moja wina. Sesja mnie do tego zmusiła. Zresztą nie tylko mnie, Roksi odpuściła sobie wraz ze mną. W tym tygodniu mam zamówione 3 wyjścia, ale jakoś tego nie widzę. Jestem przemęczona, tym ciągłym niedosypianiem, stresem związanym z nauką jak i niedawnym przeziębieniem. Wszystko się skumulowało i urosło do rangi mega zmęczenia. Jedyne na co mam ochotę to usiąść z czystym sumieniem, poczytać ulubiona książkę, obejrzeć dobry film i spać przez tydzień. Tak mi się marzy... Podobnie jak wycieczka do domu, teraz już niemożliwa. Mamie się to nie spodobało, ale  to przecież nie moja wina... Uczelnia wyciska ze mnie ostatnie siły i wolne dni. Nie mogę brać aż tyle wolnego w pracy bo nic nie zarobię, a teraz trzeba zapłacić za nowy semestr na uczelni. Wszystko jest jakieś takie... hmm, niewesołe. naprawdę rośnie we mnie przemożona ochota "podwinąć ogon" i uciec stąd na koniec świata.
Dziś po egzaminie postanowiłam poobijać się przez resztę dnia i tak też zrobiłam kończąc po raz drugi książki Pani C. Sama przyjemność, która jak nic innego zawsze poprawia mi nastrój. Znowu uciekłam od tego wszystkiego. Hmm...

"I monotonia... 
I chaos... 
I krzyk... 
A żeby tak poprosić Boga o chwilę ciszy... 

Niech tylko ptaki krzyczą wśród drzew 
Niech las płonie mnogością odcieni 
Fale walczą z piaskiem o ląd 
Gwiazdy toną w garniturze chmur... 

A ludzie niech zamilkną na chwilę... 
Na zawsze"
Moonlight "Zmierzch" 





Na zdjęciu Robert i Jamie, nie wiedzieć czemu, ale kiedy patrzę na tą fotkę sama się do siebie uśmiecham, naprawdę poprawia mi humor :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz